sobota, 14 lutego 2015

SZPILKA #6

 Wiem, że bardzo spóźniona, ale jednak jest. Dziwię się, że z tą serią dotarliśmy tak daleko. Już około sześć miesięcy. Cieszę się, że mogę Was zaprosić na ulubieńców stycznia 2015r. 

  • ONCE UPON A TIME - Przyznam się, że w styczniu nie oglądałam żadnego filmu. Może dlatego, że ostatnio świat seriali wciągnął mnie zdecydowanie bardziej. Ten jest moim zdaniem jednym z najlepszych jakie oglądałam. Można powiedzieć, że jest wręcz bajeczny (dosłownie). Opowiada o bajkowych postaciach, na które została rzucona klątwa. Przenosi ich ona do Storybrook'e. Żyją nie pamiętając kim naprawdę są. Jedynym dla nich ratunkiem jest córka śnieżki - Emma. Naprawdę wciągający i warty uwagi. Nie bójcie się jednak - historie są tu zmienione i odchodzą trochę od sensu "prawdziwych" opowieści. Zobaczcie na własne oczy:

  • THE BEATELS - DRIVE MY CAR - czyli coś dla fanów starszej muzyki. Ogółem odkąd pamiętam nie za bardzo kręciła mnie muzyka Beatelsów. Teraz także nie jestem ich fanką, ale ta piosenka jest naprawdę świetna i warta uwagi. Znalazłam dla Was wersję z teledyskiem i zdecydowanie lepszą wersją audio. Także nic nie mówcie tylko słuchajcie.
  • TROCHĘ INACZEJ - ta sama piosenka inny teledysk. Tak tylko mogę to nazwać. Nie mam zielonego pojęcia jakkolwiek inaczej. Dla mnie jest to zdecydowanie lepsza opcja. Niektóre są tak świetnie zmontowane, że aż trudno nie zresetować i obejrzeć go od nowa. Możecie być fanami czegokolwiek - na pewno znajdziecie teledysk z Waszego ulubionego filmu. serialu, a nawet gry.
Autorką tych świetnych miniaturek jak i filmików jest ta oto Pani: https://www.youtube.com/user/xXWhisperOfDreamsXx/videos

  • GRAND THEFT AUTO V - chyba nie ma żadnego szanującego się gracza, który nie zna tej gry. Wywołująca wiele kontrowersji. Mająca wiele przemocy i wulgaryzmów. Tak można w skrócie ją opisać. Jednak charakteryzuje ją również świetna grafika, ciekawa fabuła i utrudnienia z oderwaniem się od konsoli.
Sama się prosi aby wstawić tą piosenkę: 

 No i właśnie z nią Was zostawiam. Pa pa...

sobota, 7 lutego 2015

Liebster Blog Awards (LBA)

    
Witam Was bardzo serdecznie razem z moim dobrym humorem, z którym cieszymy się, upragnionym weekendem!
 Tak więc do rzeczy. Całkiem niedawno zostałam, przez Weronikę [LINK DO JEJ BLOGA] nominowana do LBA.
 Na początku powiedziałam sobie, że nie nie wezmę w tym udziału. Ale po namyśle zmieniłam zdanie. Uznałam to za całkiem ciekawe, ponieważ jest to taka możliwość kooperowania z innymi blogami. A do tego nie chciałam zawieść mojej czytelniczki.... dlatego przed Wami moi drodzy:

Dlaczego postanowiłaś założyć bloga?
Z jego założeniem nie wiąże się żadna piękna historia. W momencie jego zakładania poszukiwałam po prostu: pasji, rzeczy która zburzy moją rutynę, czegoś nowego. Do tego widziałam w nim jakieś wyzwanie. Nigdy moje blogi znajdujące się na blogspocie nie przetrwały ponad dwóch miesięcy, a teraz: udało się!

Czy miałaś jakiś problem gdy zaczęłaś blogować?
Jak każdy początkujący bloger. W pewnym sensie nadal nim jestem i nadal je mam. Z amatora przeszłam na mniejszego amatora. Ironia.

Ulubiony blog to...?
A co jak powiem, że nie mam ulubionego bloga? Wtedy bym skłamała, ponieważ mam. A na szczycie ogromnej ich ilości szczytuje ten należący do Dominiki [LINK] pod nazwą Ilojleen. Jest to blog o tematyce artystycznej... dziewczyna daje rady, porady, pokazuje techniki rysowania. Ogółem blog idealny dla mnie.

Ulubiony aktor to...?
Uwielbiam filmy, seriale i podziwiam osoby, które mają talent aktorski. Naprawdę oglądając niektóre beznadziejne produkcje zaczynam naprawdę doceniać te dobre. Od niepamiętnych lat podziwiam Johnny'ego Deppa, który nawet jak grałby kobietę to zagrałby to idealnie. To jeśli chodzi o filmy. A jeśli o seriale to bardzo podoba mi się gra Josepha Morgana, który gra główną rolę w The Originals. Naprawdę jeśli zobaczylibyście go w akcji podzielalibyście moje zdanie.

 

Ulubiony film to...?
Tak szczerze to... nie mam ulubionego filmu. Jednak pamiętam jak w młodszych latach ubóstwiałam postać Harry'ego Pottera. Więc może on będzie dla Was satysfakcjonującą odpowiedzią. 

Ulubiona piosenka to...?
No i znów jestem w kropce. Naprawdę gust muzyczny zmienia mi się bardzo, ale to bardzo często... więc podam wam piosenkę, która najbardziej podoba mi się w tej chwili, a jest nią: 
Lana Del Rey - Serial Killer



Co myślisz o telefonach typu iIPhone?
Nie mam co do nich konkretnego zdania. Nie zazdroszczę osobą, które je noszą. Drogi telefon... szczerze nie wart swojej ceny, łatwo psujący się. Jednak nie mam nic do osób, które go kupią. Zwykły telefon bez żadnych och i ach!

Chciałabyś pojechać na zlot blogerów?
Byłoby bardzo ciekawie, ale raczej gdyby był taki organizowany nie pojechałabym na niego. Z jednej prostej przyczyny. Mój blog nie jest na tyle popularny, a ja nie znam praktycznie żadnej blogerki za wyjątkiem mojej koleżanki. A więc...

Ulubione zwierzę to...?
Łatwiej mi odpowiedzieć na pytanie pt: znienawidzone zwierzę to...? Odpowiedziałabym bez wahania, że to ryba (straszna historia). Jednak brzmi ono inaczej. Mam kota, ale jednak zawsze chciałam mieć dużego psa jak owczarek czy husky. Więc te obydwa mogą ze sobą konkurować.


Myślisz nieraz nad przejściem na YouTube?
Rozumiem, że przez przejście na YT miałaś na myśli równocześnie porzucenie bloga. Mam kanał na tym portalu, ale to jest coś zupełnie innego. Dla niego nie zostawię bloga. Kiedyś obiecałam sobie, że takie bardziej profesjonalne filmy robione przeze mnie pojawią się gdy skończę siedemnaście lat. Zobaczymy.

Twoje marzenie to...?
Jest ono dość banalne, ale moim marzeniem jest zostać aktorką. Jest to bardzo niestała i niepewna praca, ale zarazem ekscytująca i ciekawa. Dla mnie ta kariera wiąże się razem z wyjazdem do USA albo UK, ponieważ seriale z naszego kraju... nie dla mnie...

http://my-mistakes-my-life.blogspot.com/
http://aliceblog24.blogspot.com/
http://girl-with-dreeams.blogspot.com/
http://olek-fasolek.blogspot.com/
http://nikitaa-believe.blogspot.com/
http://www.whitepassion2.blogspot.com/
http://joanne-bloog.blogspot.com/

1. Dlaczego postanowiłaś założyć bloga?
2. Czy miałaś jakiś problem gdy zaczęłaś blogować?
3. Ulubiony blog to...?
4. Ulubiony aktor to...?
5. Ulubiony film to...?
6. Ulubiona piosenka to...?
7. Co myślisz o telefonach typu iIPhone?
8. Chciałabyś pojechać na zlot blogerów?
9. Ulubione zwierzę to...?
10. Myślisz nieraz nad przejściem na YouTube?
11. Twoje marzenie to...?

piątek, 30 stycznia 2015

Co chciałabym zrobić przed śmiercią?

 
 Nawet mi nie mówcie, że jestem jedyną osobą, która boi się śmierci. Wydaje mi się, że czas momentami mija tak szybko, a ja z każdą minutą jestem bliżej niej. Nikt nie wie co wydarzy się potem... czy trafimy do czyśćca, czy może będziemy się błąkać po świecie, a może cały czas będziemy w stanie czegoś na wzór świadomego snu. Te rzeczy nie są całkiem niezłą opcją... świetną powiedziałabym. Gdybyśmy po prostu mieli jakąś świadomość. Nie chcę wyparować z powierzchni ziemi i zapomnieć o tym wszystkim. Dobra dość straszenia Was.
 Nie zamierzam popadać w paranoję... jednak ostatnio tak się ze mną stało, ale cóż... zapraszam na:



SKOK ZE SPADOCHRONEM - może mało oryginalne, ale jednak jest to jedna z rzeczy, które zrobić zamierzam. Nie mam lęku wysokości. Prawdę mówiąc nawet lubię stojąc na wysokich budynkach patrzeć się w dół na oświetlone miasto. Co zdarzyło się kiedyś... ja takich widoków nie uważam za przerażające lecz... piękne. Jednak wiadome jest to, że ludzie mający przed nią obawę nie boją się jej samej. Boją się spaść.
 WYJECHAĆ DO UK ALBO USA - można było to uogólnić do wyjazdu za granicę, ale... nie. Te dwa są tymi, do których zamierzam się udać. Czy zostać na stałe? Raczej nie... tęskniłabym za przyjaciółmi, rodziną i może nawet za Polską. jednak przez rok? Może mogłabym tam pomieszkać. To są już dalsze plany jednak - możliwe do spełnienia. Wyrwać się z rutyny i pozwiedzać Londyn... ach...

MIEĆ SPOKOJNĄ RODZINĘ - to jest banalne, a jednak tak ważne aby w przyszłości założyć rodzinę. TFU... w daaaalekiej przyszłości... naprawdę... dalekiej. Jednak kto nie chciałby się ustatkować i żyć szczęśliwe... otoczeni osobami, które nas kochają. Jest to jednym słowem - piękne. Choć nie da się ukryć, że na razie nie mam nawet tego w planach, jak będę starsza o jakieś piętnaście lat? Około trzydziestki?

WYDAĆ WŁASNĄ KSIĄŻKĘ - to jest bardziej marzenie. Jednak od przeczytania drugiej części "Igrzysk Śmierci" zapragnęłam je spełnić. Jestem w trakcie jej pisania, choć jej tworzenie zostało zawieszone. Może kiedy znów będę miała ochotę oraz ten nieszczęsny czas usiądę przed komputerem i dokończę moją historię.

DOSTAĆ WYMARZONĄ PRACĘ - nie wiedzieć czemu moja wymarzona praca jest jedną z tych niestałych i niepewnych jaką jest - aktorstwo. Choć liczę się z tym, że jest to tylko marzenie to jest jedno z najlepszych i najbardziej przeze mnie upragnionych... niestety tak to jest, że rzeczy, których pragniemy najbardziej są najmniej osiągalne.



A CO WY CHCECIE ZROBIĆ PRZED ŚMIERCIĄ?


                                                   

środa, 21 stycznia 2015

ROZDZIAŁ III OPOWIEŚĆ MAŁEGO WILCZKA

### - POSTAĆ ZE ZDJĘCIA OBOK

Rosseau's – Nowy Orlean – godzina 18:25

 Clarie jak zawsze o tej porze pracowała w zatłoczonym, nowo orleańskim barze chcąc pomóc wujostwu z finansami. Choć oni zarzekali, że nie potrzebują pieniędzy dziewczyna uparła się i postanowiła ich nie słuchać. Wolała pracować tutaj, niż być im dłużna ogromną sumę. Nie było tu jednak aż tak źle. Sama praca miała też swoje uroki. Brunetka mogła w niej poznawać wiele nowych, często przyjaznych twarzy. Jednak kiedy postanowią one wypić za dużo alkoholu – Clarie trzyma z nimi dystans.
Kiedy nalewała piwa zdruzgotanej, czarnowłosej kobiecie do baru wpadł kolejny klient, który zupełnie nie wpasowywał się w panujący tu klimat. Ubrany w ciemny garnitur. Jego twarz nie wyrażała żadnych, nawet najmniejszych emocji. Ma on ciemno– brązowe włosy oraz piwno–brązowe oczy. Jego rysy twarzy są kanciaste – wysokie kości policzkowe, silne szczęki i prosty nos. Wygląda na około dwadzieścia –siedem lat. ### Podszedł do baru i usiadł na wysokim krześle obok mężczyzny, który ani razu nie odwrócił się w stronę barmanki. Jakby znajdował się w swoim świecie. Na blacie położył strzałki do darta, a następnie rzucał w tarczę. Co dziwne znajdowała się ona na drugim końcu pomieszczenia. Jednak zawsze trafiał w sam środek. Pewna kobieta jak na zawołanie przynosiła mu rzutki kiedy tylko wszystkie znajdujące się na blacie zniknęły.
Nagle mężczyzna w garniturze przemówił:
      – Clarie Burton – zmrużył oczy.
      – Wydaje mi się, że nie ciężko się domyślić – wskazała imię na plakietce. – A u ciebie plakietki nie widzę więc jestem skłonna zapytać: Jak się nazywasz?
      – Elijah (czyt. Elajżja) Mikaelson.
Pierwszy raz od wejścia do baru wyraził jakieś emocje. Uśmiechnął się, a Clarie odwzajemniła ten gest.
      – Coś podać? Za miłe zachowanie nie zniżamy ceny. – Schyliła się nad Elijah i szepnęła. – Szef nie pozwala.
      – Chateau Lafite.
Clarie zmarszczyła czoło. Nie mięli niczego takiego. Już miała powiedzieć, że napoju brak, ale...
      – Bracie, naprawdę liczysz na to, że dostaniesz jeden z najdroższych na świecie alkohol w tym zakurzonym, nowo orleańskim barze.
Dziewczyna miała mu coś odpowiedzieć, ale po pierwsze: uznawała powiedzenie „klient nasz pan”, a po drugie: o tym barze miała takie samo zdanie.
      – Może nie jesteśmy tacy wytworni, ale moglibyśmy panu zaproponować szampana. W najlepszym wypadku.
      – My? – prychnął – Nienawidzę jak ludzie dzielą się z innymi swoimi osiągnięciami mimo że sami nie zrobili nic. – Jego głos wydawał się znajomy.
      – Przyzwyczajenie.

***

 Po paru godzinach zmęczona blondynka wyszła z restauracji. Tym samym zostawiając wszystko w rękach Sophie. Jak chyba każdy nie przepadała za nocnymi wypadami. Jednak była na tyle odważna, że nie przejmowała się swoją aktualną samotnością. Czekała na wujka, który jak zawsze miał odwieźć ja prosto do ich domu. W kałużach odbijał się blask ulicznych lamp. Nagle pod jedną z nich stanęło auto. Niby światło pomogłoby jej dokładniej się mu przyjrzeć, ale tym razem było zupełnie na odwrót. Odbijało się od samochodu. Jedyne co udało jej się zauważyć to jego czarny kolor. Jednak nie stanął on jak zawsze pod kwiaciarnią Madame Rossetty lecz sklepem Timmiego i Burta. Zaczęła mieć lekkie wątpliwości, ale i tak udała się w jego stronę. Zauważyła, że nie ma w nim kierowcy. Przecież nie udałoby mu się wyjść bezszelestnie i do tego zostać niezauważonym. Nagle usłyszała świst. Zdziwił ją, ponieważ dziś nie usłyszała, ani nie poczuła żadnego podmuchu wiatru. Nagle usłyszała czyjś oddech. Odwróciła się i prawie krzyknęła. Stał za nią mężczyzna, którego spotkała w drodze do szkoły, albo raczej na niego wpadła.
      – Witaj z powrotem Clarie.

***

 Ciemno włosa obudziła się w aucie na miejscu pasażera. Nie pamięta nic co się wydarzyło. On raczej nie uderzył jej łomem i wtargał do auta. Raczej. Nie czuła żadnego bólu więc te opcję można wykluczyć.
      –  Jak się tu do cholery znalazłam?
     – Mówiłem, że się jeszcze spotkamy. ###
     – Tak bardzo się cieszę, a teraz daj mi wyjść.
Staraj się być spokojna. Niech nie myśli, że się go w jakikolwiek sposób boisz – dodawał sobie otuchy Clarie.
      – Niestety nie mam tego w planach, kochana.
     – Świetnie! Utknęłam w aucie z seryjnym zabójcą czy może gwałcicielem?
     – Zabawne. Chociaż z tym pierwszym się zgadzam, ale spokojnie nie jesteś moja ofiarą.
     – Jesteś serio nienormalny.
     – Normalność jest nudna – odparł.
     – W sumie... – powiedziała tak cicho, ze nie powinien jej usłyszeć, ale jednak tak się nie stało.
     – A widzisz – krzywo się uśmiechnął.
     – Muszę ponawiać pytanie?
     –  Nie musisz, ale możesz i nie nie udzielę odpowiedzi.
Włączył radio. Dziewczyna pod–głosiła piosenkę i złożyła ręce na piersi. Mężczyzna westchnął i jechał dalej nadal z uśmiechem na twarzy. Mijali piękne budynki Nowego Orleanu, a za oknem leciał film, który po chwili zamienił się w czarny ekran.

***

Zatrzymali się przy ogromnej willi znajdującej się na kompletnym odludziu. Miała ona idealnie wypielęgnowany ogród i duże, mocne drzwi. Jednak teraz nie czas na podziwianie architektury.
     – To tu zaprowadzasz porwane dziewczyny aby je zamordować – prychnęła.
     – Można tak powiedzieć, ale... jak już mówiłem nie jesteś jedną z nich. Miałaś szansę i dobrze ja wykorzystałaś.
     –  Hm...?
     – Jeśli okazałabyś się na tyle głupia aby histeryzować to z chęcią poderżnąłbym ci gardło... miło, że było na odwrót. Szkoda by było.
     – Oo jak uroczo – powiedziała z sarkazmem.
Mogła uciekać, ale jak powiedział gdyby tak się stało zabiłby ją. Mężczyzna otworzył drzwi do domu i wyciągnął rękę – tym samym dając jej pierwszeństwo. Clarie wzniosła głowę do góry i weszła do domu. Był on pełny staroci. Gdyby nie znajdował się w obecnej sytuacji pewnie zaczęłaby zwiedzać każdy jego cal. Weszła do pokoju na lewo od drzwi wejściowych. Nie chciała czekać na tego świra. Jednak „Przestępca” siedział już w czerwonym fotelu obok kominka razem z...
     – Elijah?
Nie słuchała odpowiedzi. Zaczęła rozglądać się po pokoju. Na kanapie siedziała dziewczyna z rozpuszczonymi do ramion ciemnobrązowymi włosami i piwnymi oczami. Ubrana w jeansy i bluzkę z kwiecistym nadrukiem. Dopóki nie zobaczyła Clarie w ręce trzymała kubek z herbatą. Kiedy tylko weszła do pokoju z brzdękiem upuściła go na podłogę, ale nikt nie kwapił się posprzątać bałaganu. Może czekali na gosposię, albo... coś w tym stylu.
     – C-c-clarie? Jestem Hayley – odezwała się kobieta. – Nie bój się możesz mi zaufać.
     – Czy ja mówiłam, że się boję?
     – Nie było o tym mowy – powiedział mężczyzna, który ją tu przywiózł.
     – Usiądź. Ciasteczka? – Druga dziewczyna podała jej tacę z wypiekami.
Mężczyzna, który ją tu przyprowadził parsknął na cały pokój.
     – Żartujesz sobie Rebekah? Dziewczyna właśnie została bez własnej woli wprowadzona do naszego domu, a ty podajesz jej CIASTKA?
     – Uspokój się Nik. Trzeba rozładować napięcie.
Tu jest ukryta kamera – pomyślała.
Dziewczyna, która chciała ją poczęstować miała włosy koloru blond. ###  Do tego miała pełne usta pomalowane ciemno–różową szminką oraz błękitne oczy i bladą cerę. Wstała i założyła ręce na piersi. Była szczupła jak i wysoka. Jej figura przypominała lekko figurę barmanki. Jednak owa kobieta była niewiele chudsza. Dziewczyna pomyślała, że nie dorównuje jej figurą poprzez objadanie się wszelakimi słodyczami lub fast–foodami. Jeśli chodzi o sport, wysiłek i tego typu rzeczy była jak najbardziej do przodu.
      – Jeśli mogę o coś spytać. CO TU SIĘ DO CHOLERY DZIEJE?! - krzyknęła Clarie.
Nagle brunetka zwróciła się do niej i powiedziała lekko zestresowana:
      – Usiądź... nic ci nie będzie. Jestem tu, aby ci pomóc.
Dziewczyna na przekór wszystkim stanęła przed kominkiem. Elijah uśmiechnął się do Nika. Miał mu już powiedzieć: „De ja vu? Bracie”. Jednak nie chcąc przerywać kobiecie ugryzł się w język.
      – A więc jesteś gotowa na poznanie tej historii, która zupełnie odmieni twoje życie.
      – Cokolwiek to jest. Mów szybko. Muszę zdążyć przed północą – odparła z kpiną w głosie.
Hayley westchnęła i zaczęła swoją opowieść:

 Pamiętam cię jeszcze jako tą małą ośmioletnią dziewczynkę. Miałaś wtedy krótkie blond włosy. Widzę, że teraz jest na odwrót. Zmieniłaś się prawie całkowicie. Wtedy byłaś taka pulchna i niska. Dziś jest na odwrót. Jednak jest coś co się nie zmieniło – twoje oczy. Mają ten dziecinny blask. Nie żebym widziała cię za długo, ale jednak zapamiętałam. Ja miałam wtedy lat jedenaście. Wszystkie wilkołaki – nie przesłyszałaś się – w ten dzień były ogromnie przerażone. To był dzień, w którym miałaś się z nimi spotkać. Jednak... nie sama. Twój ojciec, samiec alfa zażądał spotkania. A kiedy on organizuje coś w tym stylu ginie wielu naszych. Jednak tym razem wyjątkowo nie miał takich zamiarów. Każdy myślał, że jest przeciwnie dlatego ukryli mnie za drzewem. Twój ojciec mnie nie znał. Myśleli, że wyczuje mój zapach, ale miał wtedy pogorszony węch, więc była mała szansa na moje przeżycie. Do tego było tam ich strasznie dużo, a ja nie miałam typowego wilczego zapachu. Mianowicie twój ojciec lubił eliminować słabsze jednostki. Wszedł, prowadził cie za rękę, a ty trzymałaś się jego spodni. On... często cię odtrącał. Nagle nasze obozowisko okrążyły dziesiątki wampirów. To było straszne. Nasi odwieczni wrogowie. Nie rozumiałam jak i dlaczego się z nimi zbratał. Nie słyszałam dokładnie co mówił. Więc postanowiłam podejść bliżej. Zahipnotyzowali naszych i kazali im zapomnieć o zajściu. Nie wiedzieli, że skrywałam się w tamtej roślinności. Nie mogłam im dojść do rozumu. Michael wyprał im mózg doszczętnie. Jednak wiem co kazał im zrobić: gdy tylko skończysz swoje dziewiętnaście lat wilkołaki z tamtej grupy będą pragnęli cię zabić. Nie znam jego motywu. Najpewniej chciał abyś zyskała swoje moce wilkołaka poprzez... zabicie istoty ludzkiej. Jak ja.


***

OD AUTORKI:
Mam nadzieję, że opowiadanie się podobało. Zapraszam do dyskusji w komentarzach. ;) Nie tylko pozytywne, ale i krytyczne oceny są ciepło przyjmowane.
A co do fabuły: trochę się pomieszało. Nagle ktoś napada na Clarie i porywa ją do domu, a ona się tym specjalnie nie przejmuje. Jeśli kogoś to irytowało to od razu powiem, że ona od dziecka była budowana na spartańskich warunkach i jej strach jest bardzo ograniczony. To tak dla sprostowania. Do tego w tym rozdziale pojawiło się wiele postaci, które w późniejszej fabule tuż za Clarie będą tymi najważniejszymi, będą tą straszną rodziną z przeklętym dzieckiem!


piątek, 16 stycznia 2015

PODSUMOWANIE ROKU 2014 - ALFABET

 Jak każdy wie rok 2014 razem ze wszystkimi problemami i szczęściem poszedł w dal. Jednak jak to ja nie zdążyłam się przyzwyczaić do zapisywania nowej daty przy szkolnych tematach. Więc aby na dobre pożegnać zeszły rok postanowiłam się z nim należycie pożegnać.

 Dlatego zahaczając o masę postów tego typu. Zastanawiałam się, który z nich jest najlepszy i najciekawszy. Zrezygnowałam więc z okropnie długich wyżaleń. Mam nadzieję, że Was to cieszy. Po nie długim zastanowieniu i pójściem według mojej często mylnej, ale jednak nie zawsze intuicji. Stawiłam więc na: alfabetyczne podsumowanie!

 Pokaże od A do Z (dosłownie) co w tamtym roku szczególnie zapadło mi w pamięć, bardzo spodobało, albo umilało czas. Było ich wiele, ale z pośród tych należało wybrać najlepsze. A to już takie banalne nie było.
A JAK ART
 Plastyka, rysunki większość moich jakichkolwiek (amatorskich) talentów kręci się wokół nich. Szczególnie szkicowanie portretów, cieniowanie. To jest zdecydowanie najlepsze i raczej - w tej dziedzinie - najlepiej mi wychodzi. Bynajmniej tak mi się wydaje. Nadal ćwiczę i nie zamierzam zaprzestać z nauką rysowania.

B JAK BAD CHARACTERS  
 Czyli męskie postacie w serialach, filmach do, których w tym roku miałam ogromną słabość. W tym też. Ci źli byli ciekawsi. Nie zamieniali się w flaki z olejem. Można było się po nich spodziewać wszystkiego. Momentami są przyjemni, ale jak przyjdzie co do czego to takimi nazwać ich nie można.

C JAK COS GOOD GIRLS ARE BAD
 Jest to opowiadanie typu fanfiction. Historia mówi o dziewczynie Alex, która w jeden z dni kiedy jej chłopak nie mógł się z nią spotkać popełnia wielki, nieodwracalny błąd. Jest ono typowe dla: nastolatek. Dla młodszych nie nadaje się zupełnie, a starsi uważaliby to za mało dojrzałe. Jednak nie mówię, że wszyscy.
 [OPOWIADANIE] 

D JAK DREAMS
 Moja nazwa także musi coś oznaczać. Jestem osobą, która żyje we własnym świecie. Zamyka się samotnie w pokoju, a potem każdy wypomina, że nie chciałam wyjść. Czasami także mam ochotę zostać sama z moimi marzeniami, myślami. Mój blog jest wynikiem mojej dość nad wybujałej wyobraźni. Gdybym napisała tu wszystko co znajduje się w mojej głowie to tam gdzie mówiłabym o... hm... jogurcie pojawiłby się wilkołak.

E JAK EMPIK
 Zasługuje on na miano - "mojego ulubionego sklepu". Nie ukrywam, że nie jestem ogromną fanką chodzenia po sklepach z ubraniami. Jednak jeśli wejdę do takiego nadmienionego wyżej to ciężko mnie z niego zabrać. Pełno nieobejrzanych ekranizacji, seriali, nieprzeczytanych książek, gier w które nie grałam. Jest tam od groma rzeczy, które przeglądam i naprawdę się interesuję.

F JAK FILMY
 Można to nazwać drogą na skróty, ale nią nie jest. Jak nadmieniłam w jednym z postów - uwielbiam oglądać filmy, zabierają mnie do innego świata. W tym roku nie obejrzałam stosu płyt, czy tam tych znajdujących się w internecie. Mimo to te, które dałam radę nie zawiodły mnie w żadnym calu.

G JAK GALERIA
 Żyje w małej wsi w woj. świętokrzyskim, a więc jedynymi "rozrywkami", które się tutaj znajdują są: sklep i szkoła. Tak marnie dla większości. No cóż. Jednak całkiem niedaleko postanowiono zbudować ogromnie wielką galerię. Mającą kino, do którego wcześniej miałam dostęp po około godzinnej jeździe samochodem, sklepy, bar. Dla osób mieszkających w miastach to pewnie nic nadzwyczajnego. Nie mówię, że mi odbijało po tym jak się dowiedziałam o jej budowie. Jednak cieszyłam się, że powstało coś takiego.

H JAK HUNGER GAMES
 Czyli w wolnym tłumaczeniu: "Igrzyska Śmierci". Była to premiera, na którą czekałam około roku i nareszcie w listopadzie mogłam usiąść w kinowym fotelu jedząc popcorn i oglądając. Film zasługuje na jedne z najwyższych not. Owa część jest najlepsza z wszystkich trzech i zasługuję na maleńkie wynagrodzenie.
 [RECENZJA TUTAJ]



I JAK INTERNET
 Czyli słowo na wyciągnięcie ręki. Przecież na czym aktualnie siedzę? Odpowiedź jest banalna. Jest w nim pełno filmów, pomocy do nauki, mogę dzięki niemu kontaktować się ze znajomymi. Mimo tego, że nie ma ich wtedy przy mnie to i tak mogę z nimi popisać i dowiedzieć się jak sprawy mają się u nich.

J JAK JULIA 
 Dobra to może się wydawać głupie, ponieważ nie uważam siebie za idealną. Jednak gdyby nie ja to kto by napisał to podsumowanie, prowadził tego bloga? Nikt. Nie byłoby nikogo takiego kto wpadłby na identyczny pomysł, stworzył podobny szablon. Spotykał przyjaciół, nawet chodził do szkoły. Także nie widziałam nigdy aby ktoś w tego typu postach zrobił coś podobnego. A jednak gdyby nie te osoby... 

K JAK KINO
 Tak jestem kinomaniakiem. Nie. Nie wstydzę się tego. Odkąd otworzyli nową galerię chodzę do niego bardzo często. Kiedyś zdarzało się to z trzy razy na rok (niestety). Jeśli chcieliśmy do niego pojechać musieliśmy organizować całą wycieczkę. Teraz jest na wyciągnięcie ręki.


L JAK LENISTWO 
 Wstyd się przyznać, ale w tamtym roku było go tak wiele. Nie chciało mi się wstać od komputera, czy tam odejść od telewizora. Nauka była moim wrogiem, a łóżko i sen przyjaciółmi. Nie pochwalam lenistwa. Jednak z pewnej strony jest ono całkiem przyjemny.

M JAK MUZYKA
 Powinna być na jednym z pierwszych miejsc. Towarzyszy mi cały czas. Przy najbliższej okazji włączam głośnik i moje ulubione piosenki. Są ze mną w każdej chwili - gdy jestem smutna, wesoła, rozbawiona czy załamana. Czasami to one same wpływają na mój nastrój. Jak to powiedział Dumbledore: "Ach muzyka. To magia większa od wszystkiego, co my tu robimy!

N JAK NIEZALEŻNOŚĆ
 Czyli coś co zawsze chciałam zyskać. W tym roku lekko ja poczułam i to mnie uszczęśliwiło. Mogłam podejmować błędy i za nie płacić. Jednak w oczach moich rodziców pewnie i tak zawsze będę małą dziewczynką z kucykiem na głowie. 

O JAK OPOWIADANIA
 Nie wiem dlaczego, ale pod prysznicem, w czasie słuchania muzyki - praktycznie wszędzie. Przed moimi oczami ukazują się sceny, które przelewam na papier. Albo raczej na dysk w komputerze. To one jak jeszcze jedna rzecz, o której nadmienię później przedstawiają życie jakie chciałabym przeżyć.

P JAK PRZYJACIELE
 Są to osoby, które gdy mam problem nie postanawiają mnie z nim zostawić, a kiedy jestem szczęśliwa śmieją się ze mną. Nie chciałabym tutaj wypisywać ich listy, ani nic z tych rzeczy. Jednak jeśli to czytają to zapewne wiedzą, że chodzi o nich. Dziękuję.

R JAK ROWER
 Teraz przyznam się bez bicia. Nie jeżdżę na nim jakoś strasznie dużo, ale kiedy tylko się ociepli zamierzam to zrobić. Poczuć wiatr we włosach i to wycieńczenie, które jednocześnie jest dla mnie triumfem.



S JAK SERIALE
 W moim przypadku było jasne, że muszą się tu pojawić. Teraz codziennie oglądam po trzy odcinki każdego z nich. Nie wiem dlaczego, ale między innymi lubię je za to, że tak bohaterowie zazwyczaj przeżywają historie jakie przeżyć chciałabym ja. No może z małymi poprawkami. 

T JAK TUNEZJA
 Czyli kraj, do którego wybrałam się w te wakacje wraz z rodziną. Mają tam bardzo "brudną" (dosłownie) kulturę oraz średnio miłe maniery. Jednak nie jest tak ze wszystkimi. Uwielbiałam chodzić tam nad basen, albo ciepłe morze. Cieszyłam się, że nie ma tam za gorącego klimatu, ponieważ nawet jeżdżąc do takich krajów nie chcę go przeżywać.

U JAK UŚMIECH 
 Od zakończenia roku 2013 postanowiłam więcej się uśmiechać. Wydaje mi się, że niektórzy widząc mnie z podstawówki śmiejącą się tylko przy przyjaciołach i bliższych znajomych nie poznaliby mnie teraz. Bynajmniej nie ci, którzy znają mnie dobrze.

W JAK WYZNACZANIE CZASU
 Czyli coś czego w przeciwieństwie do reszty - brakło - po prostu. Nie umiem, nie potrafię go organizować. No cóż. Nawet jeśli bardzo chcę to do testu przed obiecanym sobie tygodniem robię to dzień przed.

Z JAK ZMIANY
 Jak nadmieniłam wyżej. Niektóre osoby, które widzą mnie teraz na gimnazjalnym korytarzu najprawdopodobniej by mnie nie poznali. Byłam wtedy nie za wysoka i lekko otyła, nosząca bluzki z kwiatkami. Mająca maleńkie okulary koloru ubrania i pulchną twarz. Teraz schudłam (bez diet) i do tego podrosłam. Więcej się uśmiecham i postanowiłam się zaakceptować. 

poniedziałek, 12 stycznia 2015

INNI - ROZDZIAŁ III - SHAILENE

      – To jedyne wyjście Elijah. (czyt. Elaiżja)
      – Nikt przez okrągłe osiemnaście lat nie powiedział jej prawdy, a teraz chcesz abyśmy odszukali dziewczynę i zniszczyli jej całe życie.
      – Mnie w to nie mieszaj. Nie obchodzi mnie jej stan aktualny, przeszły ani nawet przyszły.
Elijah jak zawsze opanowany powoli odwrócił się w stronę swojego brata i odparł:
      – Niklausie Mikaelson – jego twarzy brakowało jakiegokolwiek wyrazu. – A myślałem, że jest dla ciebie jeszcze jakaś szansa.
      – Stracił już tyle szans, a ty nadal dajesz mu kolejne. Gdyby za każdym razem gdy tylko cię w jakiś sposób zawiódł umierał człowiek. To na ziemi zabrakłoby jakiegokolwiek ludzkiego życia.
Chłopak sprzeciwiający się bratu po słowach brunetki krzywo się uśmiechnął. Najwidoczniej dla niego ta perspektywa była – albo bardzo zabawna, albo bardzo kusząca. Elijah starał się to zignorować spoglądając na sufit.
      – A jak ją znajdziecie? Hayley użyczy ci swojego GPS'A do szukania ludzi?
Dziewczyna rzuciła mu pogardliwe spojrzenie.
      – A tak... nie ma go – uśmiechnął się pod nosem. – Będziesz musiał wypytywać każdą blondynkę mieszkającą w tym mieście o jej imię i nazwisko. Aż w końcu przyprowadzisz tą złą, a ja będę ci tak współczuć, że wyświadczę ci przysługę i ją zjem.
      – Jeśli nie zamkniesz buzi, następną rzeczą, która z niej wyleci będą twoje zęby – powiedziała.
Mężczyzna starał w tym momencie zastanawiał się nad idealnym i widowiskowym sposobie zamordowania kobiety. Już miał coś powiedzieć, ale Elijah postanowił mu przerwać.
       – Nie wydaje mi się żeby było to konieczne. W obu przypadkach. Hayley powiedz mojemu bratu jak znajdziemy dziewczynę.
Brunetka wstała z fotela i złożyła ręce na piersi.

      – Czarownice.

***

Nagle Clarie usłyszała irytujący dźwięk swojego budzika. Złapała białą poduszkę i zakryła nią uszy.
Tylko nie to jeszcze pięć minut – marzyła. Złapała za telefon i uciszyła go.
Na łóżku leżała do tego momentu aż zaburczało jej w brzuchu. Zeszła po schodach umalowanych na krystaliczny biały kolor na dół i zatrzymała się przy lodówce. Wyciągnęła z niej mleko mając zamiar dodać do niego płatki podgrzać na gazie. Jednak rozmyśliła się kiedy to zobaczyła godzinę widniejącą na kuchence: 7:30.
      – O cholera.
Wyjęła więc tylko jogurt i pobiegła z nim do swojej szafy. Z niej zabrała pierwszą lepszą białą koszulkę i podarte jeansy. Cały czas jedząc ubrała się, a potem uczesała włosy. Zostawiła jedzenie na biurku i w mgnieniu oka była już na dole zakładając skórzaną kurtkę i czarne trampki. Jednak gdy poczuła swój oddech zrobiła minę jak po zjedzeniu cytryny.
Nie ma czasu na mycie zębów – pomyślała.
Nagle zobaczyła Jimmiego z opakowaniem miętówek.
      – Jesteś jak mój dobry stróż.
      – Nie schlebiaj sobie. Czego chcesz?
      – A skąd wiesz, że czegoś chcę?
      – Serio? Znam cię jakieś szesnaście lat.
      – Na samym początku nie wiedziałeś, że istnieję.
      – Ale i tak cię znałem.
      – Dobra to dałbyś mi to opakowanie.
Chłopak spojrzał na cukierki, a potem na siostrę. Włożył rękę do opakowania i wyjął ich z dwadzieścia. Jednak zamiast jej dać włożył je do buzi.
      – Jimmy!
      – Maszosalywa – powiedział z buzią pełną miętówek.
      – Co?
      – Masz zostały dwa.
Clarie zamiast mu podziękować wyrwała opakowanie z jego rąk i rzuciła mu wściekłe spojrzenie.
Wybiegła z domu.
       – Świetnie pierwszy dzień szkoły, a ja już jestem spóźniona.
Budynek do jakiego biegła był zaledwie parę przecznic dalej, ale do rozpoczęcia lekcji zostało tylko pięć minut. Nie chciała już na samym początku narobić sobie kłopotu. Nagle wpadła na jakiegoś mężczyznę. Na chwilę zamknęła oczy myśląc, że z łoskotem upadnie na chodnik.
Jednak on nie pozwolił jej na to. Clarie znalazła się w jego ramionach, a jej głowa była oddalona od podłoża zaledwie dwadzieścia centymetrów. Otworzyła oczy.
Przed sobą miała twarz bardzo atrakcyjnego mężczyzny. Miał on lekko lokowane, krótkie włosy koloru brudnego blondu oraz błękitne oczy kontrastujące z jego perłowo–białą skórą. Co dla Clarie było dziwne – jego twarz była jednocześnie delikatna jak i męska. Miał kilkudniowy zarost, ale bardzo wydatne kości policzkowe.
Postawił ją na ziemi. Przy swoim metrze sześćdziesiąt pięć wyglądała przy nim na bardzo niską. Szacowała, że jest od niej wyższy o około piętnaście. Wesoło się uśmiechnęła.
      – Przepraszam – odparła.
      – Spokojnie dla mnie to przyjemność ratowania ślicznych dziewczyn przed wypadkiem – krzywo się uśmiechnął.
      – Masz więcej takich tekstów w rękawie?
      – Niestety wyczerpałem limit - skrzywił się.
Miał on bardzo staroświecki akcent, który dziewczynie wydawał się bardzo seksowny. Rozmyślała nad tym dlaczego patrzy na nią jak ja najdroższy obrazek w muzeum. Aż przypomniała sobie dlaczego dokładnie parę minut temu biegła z prędkością światła.
       – A czy mogę choćby wiedzieć kogo uratowałem?
Nikt z jej dotychczasowych znajomych nie mówił jak on. Wyobrażała go sobie bardziej jako szlachcica niż miastowego chłopaka. Pomyślała, że gdyby to spotkał ją w szkole pocałowałby ją w rękę. Tylko, że wydawał się jej za stary na liceum. Nawet na maturzystę. Prędzej widziałaby go na jakimś college'u. Albo na zamku.
       – Clarie Clarie Burton.
Spojrzała na zegarek. Miała już zakląć, ale w obecnej sytuacji postanowiła się powstrzymać.
      – Spóźniona?
      – Skąd wiedziałeś?
      – Patrzyłaś na zegarek jakby miał wskazywać godzinę twojej śmierci. Uwierz, nie ciężko było się domyślić.
      – No tak. Ja i mój brak ukrywania emocji.
Czy ja powiedziałam to na głos? - pomyślała zawstydzona.
      – Właściwie to byłoby nieźle. Gdybyś nie zmarszczyła czoła.
Uśmiechnął się, a ona odwzajemniła jego gest lekkim uniesieniem ust.
Odsunął się dziewczynie z drogi pokazując przejście. Jakby wiedział o czym myślała. Nie odpowiedziała nic patrząc na zegarek po raz drugi. Tym razem nie marszcząc czoła.
      – Ale nie myśl, że cię nie znajdę! – krzyknął.
Clarie wahała się nad jednym. Czy to było bardziej urocze czy może dziwne. Uśmiechnęła się pod nosem i popędziła dalej.
Mężczyzna, na którego wpadła wyjął z kieszeni czarną komórkę i wybrał numer. Po kilku sekundach osoba po drugiej stronie odebrała.
      –  Znalazłem ją.

***

Clarie wparowała z impetem do klasy i stanęła na samym środku. Nie była pewna gdzie ma usiąść. Nie chciała zająć przypadkiem czyjegoś miejsca.
Po chwili każdy zajął swoje , a dziewczyna udała się w stronę pustego krzesła. Do klasy wpadł nauczyciel w niebieskiej koszuli i czarnych spodniach. Złapał ją za ramię i spytał:
      – Może przestawisz się klasie?
Brunetka wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić.
      – Cześć – pomachała do uczniów.
Jedni odpowiedzieli jej tym samym gestem, a drudzy po prostu zaczęli krzyczeć: HEJ!
      – To tak... nazywam się Clarie Burton i całkiem niedawno przeprowadziłam się z [1] do Nowego Orleanu – klasa jak i nauczyciel siedzieli cicho – to... by było na tyle.
Uczniowie zaczęli klaskać, a blondynka zastanawiała się nad miejscem, które ma zająć.
 Mogła zająć miejsce obok otyłego chłopca z blond kucykiem i czarnymi gotyckimi ubraniami. Jednak świat dał jej jeszcze możliwość siedzenia w ławce z dziewczyną z owalną twarzą, pełnymi ustami i głęboko osadzonymi brązowymi oczami w kolorze jej włosów.
Wybór był oczywisty.
Usiadła obok dziewczyny i wyciągnęła do niej rękę.
        – Mnie już znasz – uśmiechnęła się, a ona odwzajemniła uśmiech.
       – Shailene Wood.
Jednak kiedy podała jej swoją jej oliwkowa cera nagle zbladła, a oczy wytrzeszczyła tak bardzo, że wydawały się być nienaturalnie wielkie.
       – C-coś się stało?
       – Nie nie wszystko w porządku.
Shailene była zmieszana, ale i przerażona. Pochyliła się nad zeszytem i zakryła z obydwu stron. Clarie chyba zrozumiała dlaczego siedziała sama. Zaczęła tęsknić za Lucy, która teraz pewnie siedziała w ciemnym pokoju. Nie mogąc wyjść na światło dzienne. Przygryzła wargi i zaczęła słuchać profesora.

***

Po lekcji brunetka o oliwkowej cerze wybiegła jak struś z sali prosto do łazienki. Zamknęła się w jednej z kabin i wyciągnęła zeszyt razem z długopisem. Napisała na nim trzy wyrazy.
Wyciągnęła nad niego rękę, nadal mocno trzymając długopis i zaczęła powtarzać w kółko to samo zdanie:
       – Phoematos manuex un dumo hax fero adivuex.
Jej dłoń sama zaczęła poruszać się nad zeszytem, a przybór w jej dłoni zaczął sam zakreślać jedno z owych zdać.
Shailene przerwała i mocno się wzdrygnęła. Z bolącą głową otworzyła oczy.
Niebieskie kółko widniało wokół jednego z nich. A brzmiał on:
 WILKOŁAK.


***

OD AUTORKI:
Tutaj starałam się wszystko skrócić. Zostawiając wiele niewyjaśnionych spraw. Więc musicie troszkę poczekać, ale obiecuję, że pojawi się on za nie więcej niż dwanaście dni.



10 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ

piątek, 9 stycznia 2015

SZPILKA #5

 Witam Was w troszkę spóźnionej Szpilce, która będzie podsumowaniem grudnia. Naprawdę trudno byłoby mi w poszczególnych kategoriach wybrać tylko jedno, ale inaczej byłoby okropnie naćpane. Przykładowo: piosenek wstawiłabym około siedmiu, a ulubieńców jeszcze więcej. Jednak wydaje mi się, że wybrałam dobrze i zgodnie ze sobą.
 Dlatego zapraszam Was na piątą odsłonę SZPILKI!


  • WIECZNIE ŻYWY - Tak szczerze to tu nie miałam wielkiego wyboru. On, albo pierwsza część Hobbita (tak jestem zacofana). Jednak dla mnie ten film był o wiele lepszy i zasługujący na to honorowe miejsce. Nie mówię, że ten drugi jest zły. Jednak ten w moich oczach jest, po prostu bardziej mój. Bynajmniej mam takie przeczucie.
 [RECENZJA TUTAJ].
  • SAFETYSUIT - I'LL NEVER STOP TRYING - Jest to piosenka, która świetnie pasuje do mojej wrażliwszej, może romantyczniejszej i smutniejszej strony. Nie ma ona żadnego teledysku i właśnie dlatego jeśli ktoś ma ochotę na zobaczenie fanowskiej przeróbki, która jest zlepkiem seriali to ma taką możliwość. Osobiście o wiele bardziej ją polecam.
  • THE ORIGINALS - Czyli jeden z najlepszych seriali jakie oglądałam. Gdybym napisała o nim recenzję byłaby ona zdecydowanie przepełniona pozytywizmem. Sam jest on spin-offem The Vampire Diaries. Jednak jest on mniej (jakby to powiedzieć) dziecinny. Tam... wieje grozą, bardzo łatwo wczuć się w Nowo Orleański klimat. Przepełniony krwią, wojną i zdradami. 

  • KINOMAN - Zdecydowanie moja ulubiona strona jeśli chodzi o oglądanie filmów czy seriali w całkiem niezłej jakości. Dla mnie świetna jest opcja mobilnego odtwarza, która pozwala na ściąganie filmów za darmo. Nie ma to jak ściągnąć ekranizacje czy seriale wcześniej, a potem do czwartej nad ranem oglądać wszystkie po kolei.
NO I NA KONIEC. DZIĘKUJĘ WAM, ŻE CZYTACIE MOJEGO BLOGA, A TO CO TU TWORZE W JAKIMŚ STOPNIU WAS INTERESUJE. TAKŻE ZA TO, ŻE DZIŚ JEST WAS JUŻ 50!