Fabuła w wielkim skrócie polega na walce rebeliantów z bezuczuciowym Kapitolem, a dokładniej samym jego prezydentem Snowem. Katniss główna bohaterka ma za zadanie poprowadzić rewolucję u boku przebiegłej prezydentki. Peetę równie jak bardziej lubiane przeze mnie postacie Annie i Johannę przetrzymuje wrogi Lapitol. Nad Kotną czuwa ostatnio coraz mniej czuły Gale, który odsuwając ją od siebie próbuje się pozbyć uczucia jakim ją darzy.
Tu chciałabym szczególnie pochwalić aktorstwo Jennifer Lawrence, która świetnie odgrywa postać Katniss, która sama w sobie jest osobą nadzwyczaj - sztywną. Aktorka jednak nie pozwoliła na zniszczenie tym filmu. Odegrała swoją rolę perfekcyjnie. Nie wydawała się postacią zupełnie poważną i niewiedzącą nic o uśmiechu. Jennifer udało się wykonać swoją robotę idealnie. Przeżywaliśmy całą historię pod jej czujnym okiem. Współczując jej, czując jej ból. Nie jestem pewna czy inna aktorka dałaby radę owemu zadaniu podołać. Obok Katniss jak zawsze stoi Peeta (Josh Hutherson), który w tej części nie towarzyszył jej już tak często. Osobiście do tej postaci nie pałam sympatią. Nie każdy musi. Wolę postacie takie jak Gale (Liam Hemswortch) pokazujące swoją siłę i odwagę. Tutaj moje współczucie wywołała także postać Finnicka (Sam Clafin), który z mężczyzny mającego w sobie wiele pozytywu zamienia się w okropnie przybitego. Cała sytuacja znacznie zmienia nastawienie bohaterów. Jednak Finnick jak i reszta pokazali swoją prawdziwą... tą wesołą twarz.
Jestem osobą, która czytała książki Susanne Collins i powiem, że one nadzwyczaj zachwycają i wciągają czytelnika. Film także daje radę - nie powiem. O ile początek pierwszej części był nadzwyczaj nudny to tu nie nudziłam się ani minutę. Zabrakło ogromnie długich minut ciszy, które dla mnie były utrapieniem. Tu nie zabrakło także akcji trzymających za serce - potwierdzi to moja przyjaciółka, której popcorn zetknął się z ziemią. Jednak mimo to: część jest dopiero ciszą przed burzą. Jak w wypadku Harrego Pottera ostatnią część postanowili podzielić na dwa. Tutaj są różne ciekawe sceny, ale... to dopiero początek. Wiele sytuacji dla sezonowców na pewno nie zostało wyjaśnione.
Jeśli chodzi o sceny, które mnie poruszyły. Hm... z pewnością był to smutek Gale'a, próba jego zapomnienia. Dosłownie czułam to co on. Do innych zalicza się też poświęcenie ludu. Gwizdanie melodii Katniss, oraz trzy palce podniesione do góry były mocno karane przez strażników pokoju. Zaryzykowalibyście czyjeś życie dla kogoś innego? Większość powie: tak, no jasne! Ale nie jestem pewna czy zrobiliby to gdyby znaleźliby się w tej sytuacji. Dlatego podziw nie powinien należeć tylko do głównych bohaterów, ale i tych, których twarzy zapewne nie pamiętacie. Oni także zasługują na szacunek...
Ogólną oceną byłaby dziesiątka, ale wiem, że za takie chwalenie dobijalibyście się do mnie drzwiami i oknami. Jak tego nie polecałam filmu w poprzedniej recenzji tu mogę obwieścić światu, że ta produkcja Lawrenc'a z pewnością zasługuje na nagrodę i na poznanie się z nie tylko tej części, ale i poprzednich. Może to ona skusi niektórych do sięgnięcia po książkę. Liczę także na Wasze mam nadzieję, że najdłuższe dyskusje w zdaniach.
Nie byłam na igrzyskach śmierci ale ponoc jest ciekawe ;) Fajny blog :)
OdpowiedzUsuńi super notka *.*
Igrzyska Śmierci <3 ''I niech los zawsze Ci sprzyja'' [onlybyme7.blogspot.com]
OdpowiedzUsuńByłam na kosogłosie. świetny film <3
OdpowiedzUsuńhttp://nevergiveupp12.blogspot.com/
Nie oglądałam, ale zamierzam. Wiem co się będzie działo z książki :P
OdpowiedzUsuńhttp://complywithyourdreams.blogspot.com/
powiem szczerze ten film mną wstrząsnął!
OdpowiedzUsuńnie czytałam 3 części, a poszłam na film i chyba zrobiłam błąd, bo pierw powinnam przeczytać książkę.
POLECAM WSZYSTKIM, którzy go nie widzieli jak najszybciej, go obejrzeć.
Uwielbiam Igrzyska śmierci <3 A ta piosenka idealnie nadaje się do czytania igrzysk.
Bardzo ciekawa notka. Z chęcią zajarzę do poprzednich postów. :)
Byłam na tym filmie wczoraj z klasą i był GENIALNY!
OdpowiedzUsuńNapisałabym tu więcej, co mi się najbardziej spodobało itp, ale nie chcę spojlerować innym :D
Pozdrawiam!
http://natasiak.blogspot.com/
Kilka uwag ;)
OdpowiedzUsuń-o interpunkcji nie będę wspominał
-Imię Lawrence to Jennifer nie Jenifer...
-Kapitol piszemy z dużej gdyż jest to stolica Panem
-radę owemu zadaniu powołać (nie powołać a podołać)
-nie Lawrenca tylko Lawrenc'a
Jako osoba, która przeczytała trylogię powinnaś takie rzeczy wiedzieć...
Jeśli chodzi o książkę to raczej o nazwisku reżysera nie było wspominki jak i o imieniu Lawrence - więc nie zgadzam się, że czytając książkę muszę to wiedzieć. To się nie ima. Jedyne co z Kapitolem mogę się zgodzić.
UsuńNo, ale jeśli chodzi o same błędy to się przyznaję. Nie wyłapię każdego z nich ;)
Ale dziękuję za pomoc... przynajmniej ktoś czyta z uwagą :D
A i są one mam nadzieję w zupełności poprawione.
Cześć. Została opublikowana ocena Twojego bloga pod notką 263. Zapraszam do zapoznania się z nią i skomentowania. Pozdrawiam, Alissa.
OdpowiedzUsuń