piątek, 31 października 2014

ZROBIĘ WSZYSTKO - ROZDZIAŁ I

 Postanowiłam z okazji HALLOWEEN zrobić dla Was prezent. No: "cukierek, albo post", a niżeli nie mam predyspozycji do obdarzania Was słodkimi niespodziankami to mam post, post, który  jest początkiem nawet... kilku rozdziałowego opowiadania. Także bez zbędnego przeciągania:
  LET'S GET TO STARTED:


 Gina Anderson, albo raczej zaginiona siostra bliźniaczka sławnej Emmy Stone. Łudząco przypominała ona ową aktorkę. Tak samo zaczesane, sięgające lekko za ramiona, lekko rudawe, kręcone włosy. Wręcz identyczne zielono-szare oczy i podobne rysy twarzy. Co prawda można być dumną z posiadania takiej urody, no, ale Gina nie zawsze odbiera ją pozytywnie. Mianowicie: jej wygląd znacząco przyciąga uwagę, aż... za bardzo. Gdyby nie to, że przez całe życie mieszkała na wsi gdzie większość tylko na początku myliła ją z popularną aktorką, ponieważ potem przyzwyczaili się do jej rysów twarzy i nie pytali cały czas o podpis na poplamionej kartce.
Teraz jednak mieszka w mieście i to nie byle jakim... muzea, zabytki, wiele nowych ludzi i to wszystko w jednym, deszczowym Londynie. Tu praktycznie nikt jej nie znał, a o autograf poprosiła już znaczna liczba osób. Przeszkadzało jej to ogromnie w jednej, jedynej rzeczy.
Tak opisuję właśnie zaledwie garstkę mojego życia, które znacznie się zmieniło z rozpoczęciem pewnej ciekawej rozmowy.
A więc... poznajcie moją historię.
   –  Bardzo zależy pani na tej pracy? - zapytał mężczyzna w    garniturze.
   – Jak na niczym innym – odpowiedziałam.
   –  A więc co mam innego zrobić jak panią przyjąć. CV po prostu i-d-e-a-l-n-e-, doświadczenie też ma pani ogromne... – rozłożył ręce i wyszczerzył białe zęby.
   –  Naprawdę to, to... wspa...
   –  Ale... jest jedno – ale – zacmokał i oparł się o skórzany fotel.
Wygląd. Pomyślałam i od razu zmarkotniałam. Myślałam, że pomoże mi on choć trochę w tym: świecie show-biznesu, ale chyba zdarzy się wręcz odwrotnie.
   –  Musi pani coś dla nas zrobić – odchrząknął
   –  Co? Zrobię wszystko – wytrzeszczyłam niebieskie oczy.
Mężczyzna podszedł do jednej z szuflad otworzył ją i zaczął szukać czegoś w dokumentach. Licząc na cud trzymałam zaciśnięte dłonie. Nagle szef firmy wyjął parę kartek i rzucił z uśmiechem na krystalicznie czyste biurko znajdujące się w jego krystalicznie czystym biurze.
   –  Merlin Maslow zamordowana? - odczytałam – ale co to ma do rzeczy?
   –  Dziennikarka musi mieć... jakby to powiedzieć. Fakty, ciekawe przede wszystkim takie, które... które zaciekawią publiczność. Merlin Maslow czterdziesto-paro aktorka światowej sławy zginęła z niewiadomych przyczyn. Nie ma nawet śladu po kuli, czy pobiciu, a nawet śladu po wbiciu noża. A więc ty – wskazał mnie palcem – musisz odkryć jak... i dlaczego zginęła.
   –  A to nie jest przypadkiem sprawa policji, jakiś... detektywów.
   –  Tak, ale to ty ją dostaniesz...
   –  No, nie wiem – spuściłam wzrok.
   –  A chcesz tę pracę?
Co prawda byłam już w wielu firmach, które odrzuciły moją propozycję, a taka zabawa w detektywa i spełnienie największych marzeń o zostaniu sławną dziennikarką nareszcie się spełnią.
   –  Bardzo.
   –  Więc – spojrzał na mnie spode łba.
   –  Wezmę tą sprawę – i uścisnęliśmy sobie dłonie.
   –  Zacznijmy od tego co już wiesz.
   –  Wiem, że ma na imię Marlin i była sławną czterdziestoletnią aktorką na wielką skalę i, że została zamordowana, albo co jest bardziej prawdopodobne popełniła samobójstwo.
   –  Jakoś w to nie wierzę znałem Marlin w miarę dobrze i nigdy nie pomyślałbym, ale... to może być – strzał w dziesiątkę! - krzyknął
  –  Ale to była dość prosta dedukcja – zero śladów po kulach, zero jakichkolwiek znaków przemocy... pewnie wzięła dużą ilość tabletek, ale...
   –  Ale i tak musimy się dowiedzieć... dlaczego?
   –  Musimy...
Znów zaczął czegoś szukać w aktach wyraźnie podekscytowany. Potem oparł się o fotel i zaczął tłumaczyć.
   –  Bataille Williams – jej chrześnica Marlin, mieszkała z nią po śmierci rodziców, a potem – pstryknął palcami – BUM! Trafiła to psychiatryka.
Podał jej zdjęcie. Bataille miała rozczochrane i mocno lokowane czarne włosy, koliste okulary i aparat na jej białych zębach.
   –  A więc Bataille Williams.
   –  Mamy też jej kuzynkę Caroline Butler.
Ładna blondynka z pofalowanymi włosami i szaro-niebieskimi oczami. Na fotografii nie pokazywała zębów miała głębokie dołeczki i bladą twarz.
    –  Od paru lat nie obchodziło jej życie Marlin, aż tu nagle    pojawiła się, a aktorka umiera. Przyjrzyj się jej – potem zaczął szukać jeszcze (pewnie) następnego zdjęcia, którego najwidoczniej nie było – mamy też jej, takiego, można powiedzieć... chłopaka. Nic o nim nie wiemy jedyne co to, to, że jest z nim od niepełnego tygodnia w związku, ale Caroline mówi, że łączy ich wielka miłość. Może to on jest sprawcą, nie wiadomo .
   –  No tak, ale po co szukać sprawcy, jeśli... panna Maslow    popełniła samobójstwo.
   –  A nie pomyślałaś, że ktoś mógł ją do tego zmusić. Ha...?
   –  Racja... - przyznałam.
Każdy był podejrzany, ufać nie było wolno: NIKOMU, bez wyjątku. Nadal myślałam, że sprawczynią zgonu jest właśnie ofiara, ale trzeba było to potwierdzić.
Dlaczego zrobiła taki wielki krok? No, albo może kto ją do niego zmusił.

Mężczyzna wziął kartkę i dał mi wiele gazetek z nagłówkiem: „Czy Marlin Mason popełniła samobójstwo”, albo „Marlin Mason nie żyje”. Dostałam także jej dane co do adresu, wieku, imienia i nazwiska, oraz kariery zawodowej. Zabrałam wszystkie dokumenty i wyszłam z pięknego, zaszklonego w prawie każdym pomieszczeniu biura na uliczki deszczowego Londynu licząc na: lepsze życie.

wtorek, 28 października 2014

Draw - Vampire Diaries - Damon and Elena

 Tak nareszcie przez was chyba najlepiej przyjmowana seria z rysowania. Powiem wam tak  jestem dumna z Damona, ale nie z Eleny, która po cieniowaniu wyglądała jak wiedźma. Dosłownie :-/ Tak więc musiałam to zmazać no i pomachać trochę ołówkiem. No i... wyszło jak wyszło. Lepiej całość wyglądałaby bez niej no, ale...
ALE DLACZEGO WŁAŚNIE TO?
Ostatnio moja koleżanka zaraziła mnie serialem pt. jak się pewnie spodziewacie "Pamiętniki Wampirów". Bardzo jak większości zapewne spodobała mi się postać Damona, takiego bad boya coś w ten desejn, ale pamiętajcie ZŁY WAMPIR TO DOBRY WAMPIR. Dlatego to on jak i Elena, która ykhm... nie jest tu Eleną zjawili się na rysunku. KOMPLETNIE NIE DUMNA I WRĘCZ PRZYBITA pokazuję Wam moje starania.









czwartek, 23 października 2014

RECENZJA KSIĄŻKI: GWIAZD NASZYCH WINA


 O tej książce ostatnio wiele się mówi. John Green wybił się na historii o dwóch nastolatkach: młodej dziewczynie o imieniu Hazel, u której zdiagnozowano raka w młodym dość wieku, oraz Augustusa, który porzucił swoje marzenia o grze w koszykówkę przez amputowana nogę. No i jak to bywa w życiu zakochali się w sobie.
 Powieść podobno miała mnie wzruszyć, ale z tym zadaniem sobie zupełnie nie poradziła. Może znajomi, którzy mniej mnie znają tego nie potwierdzą, ale jestem dość wrażliwa. Przyznam się, że na takich filmach jak Titanic płakałam jak bóbr, nawet zdarzyło mi się to przy znienawidzonym (ni mam pojęcia z jakich powodów) Zmierzchu. Cały czas przytrafia mi się to też przy pamiętnej scenie w lustrze w Harrym Potterze. Ale ta historia młodych ludzi nie dała rady mnie poruszyć. Oczywiście nie chcę wyjść na osobę nie czułą, ponieważ osoby ciężko chorujące wzbudzają często u mnie litość. No, ale... to nie dało...
 Jak jesteśmy przy krytyce to chciałabym powiedzieć, że książka jest pisana jednak bardziej (bynajmniej dla mnie) współczesnym językiem. Nie wiem jak to inaczej nazwać... wolę świat średniowieczny, bardziej przygodowy, fantastyczny, czasami też kryminał się zdarzy. Dlatego nie wiem dlaczego dramat, no i do tego romansidło. Może to powszechne zainteresowanie tą powieścią mnie zmusiło.
 Uwaga spojler: jeden z głównych bohaterów umiera: koniec spojlera. Książka jest pełna tego typu dopisków, które mnie dość denerwowały :-/ No, ale pomińmy krytykę...
John Green Pozytywów także trochę jest. Mianowicie bardzo przyzwyczaiłam się do postaci porzuconego i niewidomego Isaaca. Polubiłam też postać rodziców Hazel, a głównie jej matki. Sama główna bohaterka też jest dość przeze mnie polubiona, a krzywy uśmiech Gusa także jest znośny. Także to tu jest dla mnie dużym plusem.
 Staram się wam przekazać jakąś dobrą opinię, ale... sami musicie tą powieść przeczytać. Dla mnie niej jest na pewno najlepszą ze wszystkich książek na tym świecie, no ale... historia tylko w niektórych momentach lekko przynudza, jak te około 5 stronowe rozdziały, które w większości były niepotrzebne.
 Zagłębiłam się też lekko w postać autora: mianowicie Johna Greena, który z pozorów wydaje się bardzo miłym mężczyzną. Prowadzi videobloga razem ze swoim bratem. Ma kochającą żonę i dzieci. Jeśli na żywo jest taki jak go piszę, to szczerze mogłabym się z nim zaprzyjaźnić z takim pozytywnym człowiekiem... który gada trochę za szybko więc jego parę angielskich słów nie rozumiem... a do tego zagrał małą rolę w filmie na postawie własnej książki...

OGÓLNA OCENA TO:


poniedziałek, 20 października 2014

JESIENNE WIECZORY

 Czasami mam ochotę wyjść na dwór, pobiegać, spotkać się ze znajomymi. No, ale czasami chcę posiedzieć sama samiutka w małym pokoiku na kręconym krześle. Zazwyczaj w takie dni bez nauki poświęcam na laptopa, a w inne na przyjaciół. Tak więc zapraszam Was bardzo serdecznie na ciepły post o zimnych jesiennych wieczorach i co wtedy potrzebuję do szczęścia...


1. Mhm... kubek z gorącą herbatką, łyżką cukru i cytryną jest dla mnie idealnym rozgrzewaczem. Teraz wyobraźcie sobie taki odpoczynek od tych złych i niedobrych lekcji,

2. Tak to on nieoddzielny ode mnie facebook. Głównie pisze na nim ze znajomymi, ale trochę też posiedzę na różnych stronkach jak ta, która szczególnie jest pięknie prowadzona przez Dominikę (jeśli mogę tak napisać). Są tu przepiękne zdjęcia, które warto przejrzeć.

3. Nie ma to jak zasiąść przy dobrym filmie. Nie musi to koniecznie być romantyczny na wylanie smutków, ponieważ i zabawną komedią nie pogardzę, a fantastyczne, lub przygodowe przyjmuję otwartymi rękami...

4. A do filmu co? Oczywiście przekąska, taki seans bez niej nie ma sensu. Dodałabym jeszcze colę, ale to swoją drogą. Osobiście nie lubię oglądać ich bez przegryzienia czegoś dobrego. Tak, tak wiem niezdrowe i w ogóle, ale co tam... kto by się przejmował.

5. A to w całkowitym połączeniu jest po prostu marzeniem (pomińmy facebooka, bo film + on to zła para). Dodajmy jeszcze ten cieplutki koc i łóżko. Po prostu LODZIO MIODZIO...

I to właśnie jest dowodem, że do szczęścia nie potrzeba wiele... 

piątek, 17 października 2014

TOP 10 - PIOSENKI TYGODNIA

Hello Ladies, and Gentleman's.
 Wow... wow... wow ile to ja słuchałam piosenek w tym tygodniu. Powiem Wam, że trochę tego było. A co robię teraz? To oczywiste - słucham muzyki ☺ Przyznam się, że jeśli chodzi o gatunek to gustuję (przyznaję bez bicia) raczej w popie. Nie jestem też żadną Directionerką (tak się pisze?)... po prostu, takie kanały jak 4Fun, czy Eska odpowiadają mi w 80 procentach, bo wiadomo nie lubię wszystkiego. Nie będzie go tu znów tego jakoś wiele, ale bardzo lubię też rap (dokładnie... no) - niekoniecznie polski, więc dziwię się, że się tu pojawił. Ogólnie moje gusta sięgają dalej - za granicę... Postanowiłam, że nie będę tu też opisywać jakie dana piosenka ma znaczenie i tak dalej. Dlatego, że i tak nikt tego nie zechce czytać - nawet nie wiem, czy czytacie o tym, że inni nie chcą czytać (what?).
Dodam jeszcze, że gusta jak każdemu człowiekowi się zmieniają, dlatego nie będzie tu bardzo sentymentalnej muzyki, ale takiej, która słuchana jest przeze mnie teraz... tak... no... LET'S GET IT STARTED:

10. Sporty - O - Let Me Hit It - bez sentymentów, ale zaje... no... 

9.  Britney Spears - Criminal - tak... po prostu...


8. Iggy Azalea feat. Macklemore & willi.i.am.  - V.I.P. Overload - remix, ale świetny - Macklemore + Iggy = ♥


7. Donatan-Cleo "Brać" gość. Enej - tak... tak... polska... ale wpada w ucho...


6. Ke$ha - Cannibal


5. Gotye - Somebody That I Used To Know


4. Harry Potter - Don't You Worry Child - pocieszacz, który wyciska łzy


3. Kaen feat. Cheeba, WdoWa - Zbyt Wiele - 

2. MAGIC! - Rude


1. Ed Sheeran - Thinking Out Loud - najlepszy wykonawca -  najlepsza piosenka...


PODKREŚLAM, ŻE TO MOJE TOP 10.
I TAK, MNIEJ WIĘCEJ SŁUCHAM TAKIEJ WŁAŚNIE MUZYKI.
A JAKIE SĄ WASZE PIOSENKI TYGODNIA?

wtorek, 14 października 2014

CZUJĘ SIĘ "DOBRZE"...

NIE ZNAM SIĘ, TO SIĘ WYPOWIEM...

Też czasem zdaje się Wam, że przed innymi nosicie coś w stylu "maski"? Nie chodzi o to, że zamienisz się w Kaena i zaczniesz rapować. Ale też nie o np. wyglądzie zewnętrznym jaką np. jest makijaż, który jest już taką jedną z najlepszych definicji maski, ponieważ wtedy wygląda się jednak inaczej. Pomijając ten temat. Wiele z Was na pewno rozpłakało się kiedy chwilę pomyślało nad życiem. Nie zarzucicie mi tu sprzeczności z innym postem podobnej tematyki, w której mówiłam, że trzeba być pozytywnym człowiekiem.
Choć czasami Wasz uśmiech jest naprawdę WYMUSZONY. Może dlatego, aby inni nie pomyśleli, że jesteś smutna/y. Zadawaliby te swoje głupie pytania, na które nie chcesz odpowiedzieć. Wmawiasz sobie, że i tak Cię nikt nie zrozumie w 100%. To jest prawda, ale może jednak jest ktoś taki kto będzie Cię wspierał. Macie kogoś takiego? Bo u mnie tak naprawdę jedyną osobą, która zna moje wszystkie sekrety jest moja najlepsza przyjaciółka.


 Jeśli tak jak ja macie jedną, jedyną osobę na świecie, która Was rozumie, czasami  nie będzie owijać w bawełnę i da ci kopa (za przeproszeniem) w dupę. To wiedz, że możesz na niej polegać. Na co komu ktoś kto mówi ci: nie przejmuj się będzie dobrze. Oczywiście czasami takie słowa są lepszą odpowiedzą. No, ale czasami myślisz sobie: przecież ta osoba nie wie co ja czuje. Masz absolutną rację. Ykhm, może Cię tym nie pocieszyłam, ale - można powiedzieć, że jestem twoim przyjacielem, który Ci nie słodzi.


 A pomijając "maski", które świadczą o naszym samopoczuciu. Są też takie, które świadczą o naszym zachowaniu. Tam i tam inaczej. W szkole przy nauczycielach zachowujecie się wzorowo, a w domu nagannie? Jeśli tak to trafiłeś w następny rodzaj "maski". Trudno powiedzieć gdzie pokazujecie prawdziwą twarz. Najczęściej jest to nasz kochany dom. Jednak są osoby, które z powodu natłoku prac, albo nawet krzyków nie kojarzą sobie domu z czymś dobrym i bezpiecznym. Choć to jednak w nim zachowujesz się najbardziej naturalnie. Raczej nie jesteś skrępowana/y ani nic w tym stylu jak przy np. nowo poznanych osobach.

A dałoby żyć się bez skrępowania i żadnych masek. Otworzyć się na innych? Przestać się malować, bo i tak każdy sądzi, że i bez tego jesteś piękna? Być uśmiechniętą/ym tylko szczerze? A co najważniejsze cieszyć się z życia? Powiecie - niemożliwe, ale może jednak... zacznij dziewczyno/chłopaku wyciągać ze swojego życia pozytyw. No, bo proszę ja Was po co się użalać. Żyje się tylko raz, a kiedyś już po śmierci powiedzieć sobie to krótkie, podsumowujące, może trochę banalne: BYŁO FAJNIE...
A WY JAKIE RODZAJE "MASEK" ZNACIE...?






wtorek, 7 października 2014

SZPILKA #2

Hello Ladies, and Gentlemen's!Tak, tak już wrzesień dawno się skończył i trzeba go jakoś podsumować. Czas na szpilkę...
Takim ogólnym podsumowaniem muszę powiedzieć, że jest to jeden z najmniej lubianych przeze mnie miesięcy - szkoła - jesień - pogoda no i jeszcze coś by się znalazło. Choć są też takie rzeczy, które dały mi w nim jakąś przyjemność i właśnie na nich się dziś skupimy. Zapraszam...

1. Film - Rodzinne Rewolucje - prawdę mówiąc to bodajże JEDYNA produkcja jaką obejrzałam we wrześniu. Ale my to pomijamy, bo mimo to, że nie miał konkurencji to jest naprawdę warty uwagi. Jedna z najnowszych pełnometrażówek, ponieważ został on opublikowany tegorocznego roku. Gra w nim jeden z moich ulubionych aktorów - mianowicie Adam Sandler. Choć my nie możemy oceniać filmu tylko sławnym nazwiskiem. Jednak pomijając Sandlera aktorstwo było na bardzo dobrym poziomie. Pojawia się tu także wiele nowicjuszy mdz. Bell Thorne. Nie będę Wam dawać tutaj opisu filmu, który z łatwością możecie znaleźć w internecie. Jednak ja podsumuję go tylko jednym przysłowiem...
"Kto się czubi, ten się lubi".



 

2. Mozaikue - Harry Potter - Don't You Worry Child - Może i powinno być zdjęcie związane bardziej z piosenką niż z jej... no... nazwijmy to parodią. Mianowicie jeden z youtuberów zajmuje się edycją np. filmu i dodanie muzyki - po chłopsku. Jest tego masa na tym portalu, ale nie każdy jest tak świetny (dla mnie) jak to. Nie dość, że piosenka jest przepiękna to jeszcze teledysk jako iż Harry Potter jest częścią mojego dzieciństwa równa się, albo nawet przewyższa w tej sytuacji tekst piosenki. Wzruszą się, albo zrozumieją to tylko nieliczne osoby. Dlatego nie jest to teledysk dla każdego, ale POLECAM :-')
3. Co?? To!! - tak dokładnie oczy Was nie mylą w szpilce pojawi się siatkówka, a ogólniej sport. Nie wiedziałam, że przez te wakacje prowadziłam taki siedzący tryb życia i ten ruch naprawdę mi się przydał. Kiedy tylko dowiaduję się, że jest w-f to banan pojawia się na mojej twarzy - w przeciwieństwie do innych... Dlaczego więc jest tam u góry siatkówka, a nie białe koszulki. A dlatego, że to ona z całego tego sportu przypadła mi najbardziej do gustu... No... to tyle...
DALEJ!
4. The Sims 4 - jedna z najbardziej wyczekiwanych premier 2014r. Najlepiej o tym powie moja RECENZJA... o simsach, która została napisana... no... z dwa tygodnie po premierze. Więc, aby nie było pusto. Gra zadowala bynajmniej mnie swoją grafiką i praktycznie brakiem cięć, które pojawiały się bardzo często w poprzedniku. (Tu skupiamy się tylko na dobrych aspektach - pamiętajcie.) Simy zaczynają mieć emocje, które w niektórych przypadkach można nazwać nawet wahaniem nastroju. Dodali tu także opcje, w której nasze postacie mogą wykonywać wiele różnych rzeczy na raz. Resztę mam opisaną w recenzji, tak więc serdecznie zapraszam i tam jeśli jeszcze jej nie przeczytaliście.

A WY KOGO PRZYCZEPICIE DO MOJEJ "ULUBIEŃCOWEJ TABLICY"?
DO NASTĘPNYCH POSTÓW, BAY, BAY...

niedziela, 5 października 2014

8 JESIENNYCH SWETRÓW 2014


 Tak zaczęła się jesień i musimy się z tym wszyscy - bez wyjątku - pogodzić. Nie ukrywam, że jest to moja najmniej lubiana pora roku. Muszę pożegnać się z bluzkami z krótkim rękawkiem i spodenkami, a przywitać się ze dżinsowymi spodniami i długimi, bawełnianymi bluzami. Taka jest kolej rzeczy. Chociaż trzeba jakoś wyglądać - prawda? Postanowiłam poszperać trochę w internecie i znaleźć parę dość ładnych swetrów na tą nieznośną jesień. Mam nadzieję, że Wam się spodobają...

I tak wróciłam do blogowania - mam masę pomysłów. Postaram się wstawiać je co dwa dni. Życzcie mi powodzenia...

[1] Reserved [2] Reserved [3] House [4] Nelly [5] Reserved [6] Reserved [7] Nelly [8] Reserved

piątek, 3 października 2014

MOJE ULUBIONE CYTATY

  Czym dla Was są cytaty, czy z książek, czy z filmów, a może są to takie, które powiedziała sławna, albo zupełnie losowa osoba. Zawsze każdy ma coś do powiedzenia, ale nie zawsze jest to zbytnio mądre, albo mające nawet jakikolwiek sens. Tu zajmiemy się tego zupełnie odwrotną strona - mianowicie słów, z których (bynajmniej ja) wyciągamy lekcje. No... może nie zawsze...