czwartek, 11 grudnia 2014

ZROBIĘ WSZYSTKO - ROZDZIAŁ VI

 Tu troszkę się rozpisałam, ale... wydaje mi się, że to całkiem dobrze. Na moją historię poświęcicie mniej niż dziesięć minut, ale i tak mam nadzieję, że to nie będzie stracony czas. 
Jesteśmy także coraz bliżej starcia z zagadkami Marylin. W następnym rozdziale przejdziemy już do głównego wątku.
ROZDZIAŁ VI
I KNOW


 Dreszcze przechodziły mi po ciele. Dlatego cały czas w rękach trzymałam gorący kubek z herbatą. 
W zasadzie to nie wiem dlaczego aż tak przejmuję się osobą, której praktycznie nie znam. Może... czuję się winna, albo... boję się o niego tak jak człowiek o człowieka. Oglądający reklamy z chorymi dziećmi, które są nam obce, ale i tak ich nam szkoda. Nie wiem, naprawdę nie wiem co myśleć.
     Lepiej? – spytał Ethan. 
     Nie...
Nie wiedzieć czemu – zawsze byłam szczera do bólu. Kłamałam tylko w obronie własnej. Kiedy tylko zgubiłam rolę na przedstawienie (a robiłam to często) zawsze zganiałam na siostrę. Mówiąc, że wzięła ją i gdzieś rzuciła. Były one lekkie w porównaniu do innych, ale... kłamstwo to kłamstwo. Prawda?
    Niby dlaczego się nim tak przejmujesz? Nic o nim nie wiesz. Jest... obcy. – Podparł się łokciami o stół z baru.
    Nie wiem – odchrząknęłam.
To jedyna odpowiedź na jaką mógł liczyć. Nawet jeśli wygłaszał monologi, które spokojnie można by było zapisać na jednej kartce... zawsze odpowiadałam góra pięcioma słowami.
   A jak tam rozmowa o pracę?
Pracę? Zupełnie o niej zapomniałam! Marylin! Ach... jeden dzień mnie nie zbawi. Miałam się pojawić na miejscu dziś o dziewiątej nad ranem. Lecz ja... nie dam sobie rady. Nie w takim stanie.
Nie odpowiedziałam na jego pytanie i wybiegłam z barku. Znalazłam się w łazience. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam na wybrany numer... Pięć nieodebranych połączeń. To się wkopałam.
      Ha halo?
      GDZIE PANI JEST?! CZEKAM NA PANIĄ JUŻ PIĘĆ GODZIN!
      Ja ja... miałam wypadek.
      Wypadek? – Zniżył ton swojego donośnego głosu – Słucham.
Wzięłam głęboki oddech i opowiedziałam mu całą historię. Nie wiem, który raz już ktoś ją ode mnie słyszy.
      Dziennikarz powinien być na miejscu wydarzeń bez względu na okoliczności – powiedział łagodnie.
Okoliczności? Hallo... ja jechałam samochodem w stronę Texasu. No i jeszcze szpital... wypadek.
     Ja ja wiem, ale... 
     Ale, pani nie jest jeszcze dziennikarzem. Więc... wybaczam.
     Dzięku...
     Jutro o umówionej godzinie i w umówionym miejscu. – Nie dał mi dojść do słowa – Do widzenia panno Anderson.
     Do wi... - rozłączył się, no i znów nie dokończyłam.
Wróciłam do barku. Opowiedziałam narzeczonemu na pytanie i zamówiłam kolejną herbatę. Piątą w tym dniu. Nagle mój telefon zaczął wibrować. Wyjęłam go z torebki i odebrałam. Był to numer: Madge?
      Co jest?
      Obudził się! Żyje! Ha ha! – Wyobrażałam sobie jej uśmiech.
      Naprawdę... to... to wspaniale! Pa pa Madge. Zaraz będę.
Rozłączyłam się i uśmiechnęłam do Ethana. Uśmiechem tak szerokim i szczerym, że każdy kto by na mnie spojrzał wyszczerzyłby zęby razem za mną.
Tak zrobił Ethan.


Potem złapał za płaszcz i poszliśmy razem do szpitala przy Middle Street. Ręce przestały mi się trząść, a ja czułam, że przedawkowałam herbatę. O ile to możliwe.
Weszliśmy przez szklane drzwi, a następnie wkroczyliśmy do sali Matta. Jednak po minucie mój towarzysz wyszedł i zostałam sama.
     No i nie będziesz mogła wyssać krwi z nieboszczyka – uśmiechnął się.
     Kurcze, a już myślałam, że się nie wyda. – Odwzajemniłam się tym samym.
Postawiłam białe krzesło obok jego łóżka i zaczęłam gadać jak najęta. Skomentował nawet moje starcie z gazem rozweselającym.
     Nie uwierzysz, ale przez ciebie naćpałam się herbatą.
     Ha... tego jeszcze nie było. A u mnie nic ciekawego. Choć... możliwe, że też coś przedawkowałem. Wydawało mi się, że skaczę po tęczy. Ach fajnie było.
    Nie wiem co ci tam podawali, ale...
Spojrzał na mnie krzywym wzrokiem i powiedział:
    Dlaczego przyszłaś?
To pytanie... zwaliło mnie z nóg. Nie miałam zielonego pojęcia co odpowiedzieć.
    Martwiłam się i... 
    A teraz tak na serio. Proszę, jestem chory. – Udawał, że kaszle.
    Szczerze tak? Sama nie wiem...
    Spodziewałem się wyznania miłosnego, albo coś w tym stylu.
Uderzyłam go dla żartów torebką.
    Ej! Nie! - uśmiechnęłam się. 
    Żartowałem. Nie zabijaj.
Rozmawiałam z nim jeszcze jakieś pół godziny. Może trwałoby to dłużej, ale... Ethan.
    Co tam gołąbeczki? 
    Ej trochę prywatności. Nie wolno komuś wchodzić w paradę jak się z kimś całuje. Co nie?
    Całuje?!
    Aha...
    On... on żartuje – powiedziałam lekko przerażona.
Wiem jaki jest Ethan wolałabym, aby Matt odłożył swoje żarty na bok.
    No pewnie. A co myślałeś? Istnieje takie coś jak... sarkazm. Tylko mądrzy go rozumieją.
Ethan zrobił kwaśną minę, ale wyciągnął rękę do chłopaka.
     Ethan Forbs – przedstawił się – narzeczony Giny.
Musiał.
     Matt Downsword – odpowiedział – nie narzeczony Giny.
Pożegnałam się z Mattem. Musiałam wrócić do domu. Jutro o dziewiątej rano miałam znaleźć się w domu Masoonówny. Jechaliśmy srebrnym autem, a Ethan miał minę jak po zjedzeniu ziarnka gorczycy.
    Hej. Co jest? 
     Nic...
Na nic więcej nie mogłam liczyć.
Samochód zatrzymał się przed ogromną willą z basenem. Miała ona ponad dwadzieścia pokoi, które moim zdaniem były kompletnie niepotrzebne. Ethan był biznesmenem. Często nie było go w domu. Kiedyś każda chwila bez niego była przygnębiająca. Teraz... przyzwyczaiłam się do jego wyjazdów w delegację. Mimo że w tym wielkim domu pracowało trzech służących to i tak czułam się samotna, ale... tylko czasami.
Spojrzałam na Ethan'a, a on zwrócił głowę w lewo i spojrzał mi w oczy.
    Wiesz, że cię kocham prawda? I nigdy, naprawdę n-i-g-d-y nie zdradziłabym cię z kimś innym. Wiesz prawda?
Nie odpowiedział nic. Złapał mnie za tył głowy i przyciągnął do siebie. Musnął delikatnie moje usta wargami, a następnie pocałował.
Czułam już tylko zapach jego perfum i miętowej gumy z baru.

    Wiem...
A potem znów... czułam już tylko jego zimny, miętowy oddech.

6 komentarzy:

  1. *_* jejku jaki cudowny blog, a opowiadanie na pewno polecę mojej przyjaciółce <3
    patrycjaandnala.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, nie wiesz jak miło słyszeć takie słowa. ♥

      Usuń
  2. Mega podoba mi się twój szablon

    Styl pisania też masz bardzo ciekawy

    Może obserwacja za obserwację?

    Jeśli się zgadzasz zacznij, napisz u mnie "obserwuję" na końcu komentarza, a ja się odwdzięczę

    MÓJ BLOG ♥ KLIK

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawy blog ♥
    PS szablonik śliczniutki :3
    może obs/obs? jeśli się zgadasz to zacznij i napisz na moim profilu wraz z linkiem do bloga to odwdzięczę się! :)
    mój blog klik♥

    OdpowiedzUsuń